Sytuacja w jakiej się ostatnio wszyscy znaleźliśmy to koszmar każdego podróżnika. Uziemione samoloty, okrojone pociągi i ograniczenia w poruszaniu się to coś czego większość z nas nie zaznała nigdy. Oby jak najszybciej sytuacja wróciła do normalności, a my na szlaki. Trudno się jednak w takich chwilach choć na moment symbolicznie nie zatrzymać. Gdy śledzi się w mediach przekazy z miejsc, które się zna, a które w obliczu epidemii wyglądają zupełnie inaczej, człowiek zdaje sobie sprawę jak wiele się zmieniło w zaledwie kilka tygodni. Na mnie szczególne wrażenie zrobił widok opustoszałego Madrytu. Odwiedziłem to miasto już jakiś czas temu i zapamiętałem jako jedno z najbardziej energetycznych i tłocznych miejsc w jakich byłem. Napisać oklepane : "Miasto, które nigdy nie śpi" to nie napisać nic. Wtedy nie napisałem relacji z tego wyjazdu, bo miał charakter rodzinny, a takich z zasady nie opisuję publicznie, bo miejsce na tyle popularne, że trudno dodać coś od siebie, bo jakoś tak nie miałem weny. Dziś odkopałem w czeluściach twardego dysku zdjęcia, które wtedy zrobiłem. Są beznadziejne, nieostre, zrobione starą motorolą, która zaraz po powrocie poszła w odstawkę. W innych okolicznościach na pewno bym ich nie opublikował, ale dziś przypomniały mi Hiszpanię taką jaką wszyscy znamy i jaka wkrótce będzie znowu. Centrum miasta, trzy wspaniałe stadiony, muzeum Prado, dworzec Atocha, park miejski, magiczne Toledo. Hala Madrid, dacie radę!
Trudno się jednak w takich chwilach choć na moment symbolicznie nie zatrzymać.
Gdy śledzi się w mediach przekazy z miejsc, które się zna, a które w obliczu epidemii wyglądają zupełnie inaczej, człowiek zdaje sobie sprawę jak wiele się zmieniło w zaledwie kilka tygodni.
Na mnie szczególne wrażenie zrobił widok opustoszałego Madrytu.
Odwiedziłem to miasto już jakiś czas temu i zapamiętałem jako jedno z najbardziej energetycznych i tłocznych miejsc w jakich byłem. Napisać oklepane : "Miasto, które nigdy nie śpi" to nie napisać nic.
Wtedy nie napisałem relacji z tego wyjazdu, bo miał charakter rodzinny, a takich z zasady nie opisuję publicznie, bo miejsce na tyle popularne, że trudno dodać coś od siebie, bo jakoś tak nie miałem weny.
Dziś odkopałem w czeluściach twardego dysku zdjęcia, które wtedy zrobiłem.
Są beznadziejne, nieostre, zrobione starą motorolą, która zaraz po powrocie poszła w odstawkę. W innych okolicznościach na pewno bym ich nie opublikował, ale dziś przypomniały mi Hiszpanię taką jaką wszyscy znamy i jaka wkrótce będzie znowu. Centrum miasta, trzy wspaniałe stadiony, muzeum Prado, dworzec Atocha, park miejski, magiczne Toledo. Hala Madrid, dacie radę!
Więcej na http://smak-swiata.blogspot.com/